W tragicznych okolicznościach zakończył się urlop małżeństwa z ich czteroletnią córką na Mazurach. W środę, 31 lipca, na dnie Jeziora Mikołajskiego znaleziono ciała kobiety i mężczyzny. Rodzice nieopodal skoczyli do wody, aby uratować swoją córkę, która wpadła do jeziora. Mimo desperackiej próby ratunkowej, nie udało się ich uratować. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci obojga dorosłych było utonięcie.
Rodzina z województwa mazowieckiego spędzała wakacje nad jeziorem. Na co dzień zamieszkują w Chotomowie pod Warszawą. 30 lipca, korzystając z łodzi motorowej, postanowili odbyć rejs po Jeziorze Mikołajskim.
Świadkowie zdarzenia opowiedzieli o dramatycznych chwilach, które miały miejsce około południa na tzw. przeczce – miejscu połączenia jezior Mikołajskiego, Śniardwów i Bełdan. Tam doszło do tragicznego incydentu, kiedy czteroletnia dziewczynka, mimo mającego na sobie kapoka, wpadła do wody. 32-letni ojciec i 30-letnia matka bez wahania próbowali uratować córkę. Ratunek dla dziewczynki przyszedł od przejeżdżających żeglarzy, lecz ślad po jej rodzicach zaginął.
Bezpośrednio po zdarzeniu rozpoczęto akcję poszukiwawczą z udziałem policyjnych wodniaków, strażaków i ratowników MOPR z Mikołajek. Niestety, następnego dnia około godziny 13:40, za pomocą sonaru na dnie Jeziora Mikołajskiego zidentyfikowano ludzkie ciała. Najpierw wydobyto ciało kobiety, a później mężczyzny. Członek rodziny zidentyfikował zwłoki jako rodziców uratowanej 4-latki.
Śledztwo w tej sprawie podjęła policja pod nadzorem prokuratury w Mrągowie, która w piątek 2 sierpnia podała nowe informacje. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci małżeństwa było utonięcie. Jak powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski, nie mieli oni żadnych innych obrażeń.
Czworolatka, która przeżyła tragiczne zdarzenie, jest teraz pod opieką dziadka. Wnuczka została zabrana ze szpitala po przeprowadzeniu badań przez ojca utopionej kobiety.