Kara dla nieodpowiedzialnego kierowcy: 11 Lat więzienia za spowodowanie tragicznego wypadku

Sąd Rejonowy w Olsztynie wydał surowy wyrok na Zbigniewa G. za ze spowodowanie śmiertelnego wypadku, jadąc z rekordową prędkością 174 km/h. Oskarżony otrzymał wyrok 11 lat pozbawienia wolności, a do tego do końca życia nie będzie mógł prowadzić żadnych pojazdów. Adresatem polecenia tymczasowego aresztowania Zbigniewa G., które ma obowiązywać do momentu uprawomocnienia wyroku, jest policja.

Podjęta przez sąd decyzja doprowadziła do tymczasowego uwięzienia Zbigniewa G. na okres pół roku. Bezpośrednio po wydaniu postanowienia sąd przekazał dokumenty dotyczące zatrzymania oskarżonego do komendy policji w Olsztynie, gdzie mają podjąć odpowiednie kroki w celu jego dostarczenia do aresztu.

Znając historię sprawy wiemy, że Zbigniew G. był już wcześniej, w trakcie prowadzenia śledztwa, aresztowany na pół roku. Następnie został zwolniony za kaucją przez Sąd Okręgowy. Głównym oskarżonym nie wykazał zbyt dużego zainteresowania procesem – pojawiał się na sali sądowej jedynie raz na krótki okres kilkunastu minut, w którym wygłosił swoje oświadczenie. Oprócz 11-letniej kary pozbawienia wolności, oskarżony został obarczony dożywotnim zakazem prowadzenia jakichkolwiek pojazdów mechanicznych. Zbigniew G. ma również zasilić konto rodziców i brata tragicznie zmarłego rodzeństwa sumą 30 tys. zł jako nawiązkę. Dodatkowo, koszty procesu zostaną przerzucone na oskarżonego.

Wypadku, za którego spowodowanie Zbigniew G. otrzymał surowy wyrok, doszło 11 listopada 2021 roku na jednej ze strategicznych ulic Olsztyna, tj. Bałtyckiej. Ofiarami byli rodzeństwo – 23-letnia Weronika oraz jej starszy o dwa lata brat Sebastian. Oboje mieli pecha włączać się do ruchu drogowego na Bałtyckiej z bocznej uliczki, gdy ich samochód zderzył się z pojazdem Zbigniewa G., poruszającym się z zawrotną prędkością ponad 170 km/h. Siła uderzenia była tak wielka, że skończyło się to śmiercią na miejscu dla rodzeństwa. Kierowca, który spowodował wypadek, uciekł do pobliskiego lasu. Został jednak zatrzymany po dwóch dniach, gdy zgłosił się do szpitala.