Manewry godne kaskadera wydają się ekscytujące na srebrnym ekranie, jednak próba ich przeprowadzenia w rzeczywistości może mieć katastrofalne skutki. Przykładem jest incydent, który miał miejsce na Jeziorze Ukiel, w województwie warmińsko-mazurskim. Sternik motorówki, pędząc na pełnej mocy, zjechał z trasy na ląd, gdzie zdumiewająco uniknął uderzenia we drzewa. Mimo to, mężczyzna został poważnie ranny i wymagał natychmiastowej hospitalizacji.
Zaskoczeni ratownicy nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. „To coś niewyobrażalnego. Osobiście nigdy nie zaryzykowałbym takiej sztuczki” – skomentował jeden z nich.
Motorówka, zamiast ostrożnie zbliżyć się do brzegu, nadal pędziła z zawrotną prędkością. W efekcie, po wyjechaniu na ląd, znalazła się 3 metry od linii wody. Było to niebezpieczne i brutalne podejście do cumowania łodzi. Jednak jednostka pływająca cudownie przecisnęła się między drzewami, nie ulegając rozbiciu.
Sternik łodzi, 57-letni mężczyzna, został poważnie poszkodowany. Gdy ekipa ratunkowa przybyła na miejsce, była pokryta krwią. Został przewieziony do szpitala z licznymi urazami, w tym obrażeniami głowy, podciętym podbródkiem, ustami, językiem i uchem.
Policja prowadzi śledztwo w sprawie tego nietypowego wypadku.
„Zgodnie z naszymi początkowymi ustaleniami, 57-letni sternik motorówki wpadł na brzeg z nieznanych jeszcze powodów. Posiada on odpowiednie uprawnienia do sterowania takim pojazdem. Wkrótce pobierzemy od niego próbkę krwi celem określenia jego stanu trzeźwości” – poinformował PAP młodszy aspirant Andrzej Jurkun z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.